czwartek, 25 października 2012

Wieczór Sowich Piosenek

Wieczór Sowich Piosenek w wykonaniu Grzegorza Turnaua i Jacka Królika uważam za baaardzo udany :-)

Koncert był w Gdyni w klubie "Pokład" - nazwa w sam raz dla Ciebie :-) Było mnóstwo ludzi. Ale nic dziwnego. Turnau potrafi zapełnić duże sale filharmonii, oper czy teatrów, a co dopiero taki klubik. Ale i tak warto było siedzieć na tych drewnianych, niewygodnych ławkach a potem czekać na autograf. A ja mam nie tylko autograf, ale też zdjęcia :-)


 Ech...


Juppi! :-)

piątek, 19 października 2012

Święty Piotrze, wstaw piwo do lodówki :-)


Atosek, jak zawsze, w dobrym humorze :-) Ale to są zdjęcia sprzed tygodnia. Teraz weekend spędzę w Gdańsku. Dzisiaj Michał przyjechał ze Szczecina i jest w domu. Jutro podobno podpisują umowę na wynajem sali weselnej.

* * *

A dzisiaj zrobiłam dobry uczynek i na pewno już mam za to zapewnione miejsce w Raju. Pewnie tuż obok samego św. Piotra, ale do rzeczy.

Przychodzi do nas do biblioteki pełno dzieciaków. W okolicy są dwie szkoły więc po 14.00 - 15.00 jest ich sporo. Siedzą, czytają, odrabiają lekcje, oblegają komputery i generalnie bałaganią. Dzisiaj, chyba z racji piątku były tylko 2 dziewczynki. Trochę się ponudziły i poszły. Poszłam więc zobaczyć czy nie trzeba czegoś posprzątać (tak, tak, nadal się staram przypodobać w nowym miejscu pracy) i znalazłam komórkę. Iphone`a, żeby było śmieszniej - nie jakąś tam cegłę.

Koniec końców zadzwoniła na telefon "mamusia" i powiedziałam jej, że znalazłam telefon i można go odebrać. Przyjechali z ogromniastą czekoladą, którą nie omieszkałam się objeść z koleżanką, a jeszcze na poniedziałek zostało :-)

Tak więc, święty Piotrze, jeśli czytasz mojego bloga, wstaw proszę, piwo do lodówki :-)



czwartek, 18 października 2012

Idę, idę, idę!

Dzisiaj kupiłam bilety - idziemy na koncert Grzegorza Turnaua :-) Grzesiek jak zwykle skwaszony, ale ja się cieszę.

Zmieniłam ustawienia na blogu - wcześniej mogli dodawać komentarze tylko użytkownicy zalogowani w google. Teraz mogą wszyscy więc sprawdź czy da radę.

A dzisiaj zrobiłam pyszne żeberka z kapustą i sałatkę jarzynową. Twój kucharz na pewno tak nie umie więc wracaj do nas szybko. Będę gotować z Atoskiem i robić zdjęcia papryce. A potem Ty to wszystko będziesz musiał zjeść :-)

czwartek, 11 października 2012

Ku przestrodze

Dzisiaj mala przestroga.
Nigdy nie kupować pączków w Biedronce.

Poszlam do tego sklepu wieczorem po chlebek na jutro. Bylo już po 19.00 a o 20.00 zamykaja. Sprzatli wiec, myli podloge i w ogóle pelno obslugi bylo "na sklepie". Przy regale z pieczywem dwóch panów z obslugi pakowalo pączki do pudelka a później zawineli pudelko folią. Pomyślalam, że obsluga bierze sobie do domu to, co nie zostanie sprzedane.

Nieee!

Panowie podeszli do zamrażarki, rozgarnęli ryby i krewetki i wpakowali tam pudlo z pączkami. Byli z siebie bardzo zadowoleni a potem powiedzieli, że rano "wystarczy odświeżyć i sprzedadzą się bo ludzie do kawki kupują pączki".

Ech...

Zdjęcie nie jest najlepszej jakości bo robione telefonem. Ale niech sluży ku przestrodze :-)

wtorek, 9 października 2012

Lekcja biblioteczna

Tak wygląda miejsce mojej kaźni :-)
 Pokój pani kierownik i miejsce gadania w czasie pracy :-)
 Salka dla dzieci...
 Jeżyk, którego zrobilam jak się nudzilam. Jest duży (samo jablko wycięlam z brystolu 100 x 70) i wszystkim się podoba. Jak dla mnie kicz, ale przynajmniej mialam zajęcie :-)
 Tu znowu kącik dla dzieci...
A to wypożyczalnia. Przy tym komputerze spędzam większość dnia - siedzę na Facebooku, pudelku, allegro, czytam różne rzeczy i czasem wypożyczam książki. Ale to ostatnie najmniej chętnie :-) A jak czytelnicy oddadzą coś ciekawego to od razu sobie chowam na póleczkę i potem sama czytam :-) Są plusy tej pracy.

Co prawda to nie jest cala biblioteka, ale to w sumie nieciekawe. W Gdańsku jest okropna pogoda, zimno, wieje, pada...

Moglabym być jeżem i przesypiać calą zimę.
Zacznę nawet zaraz :-)

poniedziałek, 8 października 2012

Nowa torebka najlepszym lekiem na grypę!

No i niestety... Zlośliwość rzeczy martwych - nic nie moglam zrozumieć z tego, co mówileś :-(

Jestem chora. Co prawda bywalo gorzej, ale i tak męczę się okropnie. Mam katar, troszeczkę kaszlu i minimalną gorączkę. W pracy mi się nie chcialo siedzieć,ale na szczęście w tym tygodniu mam pierwszą zmianę. To znaczy, że idę na 7.30 a dla czytelników otwieram dopiero o 9.00. Mam więc póltorej godziny na zjedzenie śniadania i poczytanie gazet przy kawie :-) Byloby super gdyby nie to, że tam jest okropnie zimno bo jeszcze nam nie grzeją. Pewnie stąd te choróbska.





Wczorajszy wieczór uplynąl więc pod znakiem herbaty z miodem i cytrynką, pysznych zapiekanek z uderzeniową dawką czosnku (smakowalyby Ci) i leków bez recepty :-)

Zobacz, jaką mam ladną nową torebkę. I tylko dla niej chce mi się wychodzić z domu :-)

A tutaj (klik) możesz sobie obejrzeć część mojej pracy.



czwartek, 4 października 2012

Jadę do pracy!

Temat na dziś - moja droga do pracy :-)
Mapka jest genialna i mówi sama za siebie. Zaznaczyłam nawet trasę :-) Kawał drogi mam w sumie. Jakieś 20 min w samochodzie. I tak uważam, że jest to bardzo komfortowa sytuacja. Jako jedyna mam samochód. Reszta jeździ komunikacją miejską a z tym różnie bywa. Gdańsk jest rozkopany i zakorkowany, autobusy się prawie codziennie spóźniają.

Ale mnie to nie dotyczy :-) Mam swój komplet kluczy do biblioteki i hasło do alarmu. Nie muszę na nikogo czekać. A czasem bywa, że przez pierwsze pół godziny jestem sama bo cała reszta tkwi w korkach.

A to ja w pracy. Ja i smok Obibok. Mamy taką salkę dla dzieci i tam są różne zabawki. Jak nie zapomnę to wezmę aparat do pracy i porobię kilka zdjęć, żebyś mógł zobaczyć bibliotekę.

A to z kolei mój gwóźdź do trumny - najbrzydszy identyfikator, jaki w życiu miałam.

Ale niech już będzie. Kiedyś tam będzie napisane DYREKTOR! :-)



poniedziałek, 1 października 2012

Pierwsze koty za płoty

Pierwsze koty za płoty. A właściwie psy za płoty bo o jednym psie będzie.

Pies od rana się nudził. Leżał, spał, dokuczał...

Pojechaliśmy więc nad morze. Sarbinowo "welcome to" :-)





Był mały problem ze znalezieniem kawałka wolnej plaży, żeby pobiegać bez smyczy. Pełno emerytów wszędzie... Jedna nawet karmiła mewy chlebem.

(Ciekawe czy Atos gapi się na mewy czy na te całkiem spore kawałki chleba... :-) )




W drodze powrotnej zajechałam do Kroczyńskich. A kawałek dalej zatrzymałam się na kilka zdjęć. Chyba już wiesz gdzie :-)




Na dobranoc - śmierdząca, zielona maseczka :-)