Nooo dobra... kilka zrobiłam. Ale w maseczce to się chyba nie liczy :-)
Posadziłam na balkonie kupione z mamą ziółka. Dokupiłam sobie jeszcze cośtam w Gdańsku i mam miniogródeczek :-) Jest romaryn, bazylia, oregano, lawenda, truskawka, mięta, szałwia i jakiś biały wiecheć niejadalny :-)
A tu fasola ozdobna. Posiałam to dziadostwo już dawno temu i nic. Po chyba 2 tygodniach jedna zaczęła nieśmiało wyglądać ale reszta nadal nic. Więc zabrałam je na 2 noce do mieszkania i urosły 5 cm! Juhuuu :-)
Świeczuszka w chłodniejszy dzień obowiązkowa :-)
I kawka na molo w Brzeźnie... :-)
Aaaaa... kąpią się już! Nawet łabędzie pouciekały na ten widok :-) Zimno wtedy było strasznie...
Domowa pizza...
... i ciacho, które zjadłam, zanim zdążyłam zrobić zdjęcie :-)
Skarpetki sobie kupiłam. A co!
Forduś na myjce...
Takie sobie kwiatki kupiliśmy z Fordem, koloru przecudnego :-)
Moje towarzystwo robi się coraz bardziej bezczelne... Już się nie boją niczego, nawet szczekania psów, krzyku dzieciarów czy tego, że ludzie z balkonów robią im zdjęcia.
Kupiłam sobie prezent. Marzyłam o niej zanim jeszcze weszła na polski rynek :-) Jest piękna! :-)