Nie wierzę jak ten czas szybko leci. Od mojego ostatniego wpisu minął miesiąc. Nie to, żeby nic ciekawego się nie działo. Bardzo dużo się działo, zarówno tych dobrych rzeczy, jak i tych złych. No ale o tym pisać nie będę.
Napiszę tylko, że jutro bardzo ważny dla mnie dzień - pierwszy dzień w nowym miejscu pracy :-) Jak to dyplomatycznie ujął mój pan dyrektor - "czasami nie ma chemii między kierownikiem a pracownikiem". No i nie było. Poprosiłam o przeniesienie i w piątek byłam ostatni dzień w filii nr 62 :-) A dzień był zwariowany, chyba jeden z przyjemniejszych, jakie tam w ogóle spędziłam. Dużo się działo, dzieciaki biegały, wystawa była, pogadanka, zabawy, poczęstunek i nawet szampan Piccolo :-)
Pan fotograf trzasnął mi mini-sesję fotograficzną (ajjj, te zawistne spojrzenia zza uchylonych drzwi), dostałam szampana i torta do spróbowania (gdyby wzrok mógł zabijać już leżałabym martwa) a nawet kurier przyniósł mi walentynkowy bukiet kwiatów (dziękuję, Jarek :-) ).
Po tym już nawet nikt patrzeć na mnie nie chciał :-)
A to jeden z efektów pracy pana fotografa - Tomasza:
Ania Rubik z tą swoją rozdziawioną gębą może się schować :-)