wtorek, 23 września 2014

Ostatni łikendzior! :-)

Na początek - wydarzenie ostatniego weekendu, czyli ślub Asi i Marcina :-)

Ja z Katarzyną tuż przed wyjściem. Mama już krzyczała z dołu żebyśmy się pospieszyły więc... szybciutko biegniemy dalej!


Państwo Młodzi przepięknie się prezentowali. Choć w kościele Marcin minę miał nietęgą! :-) Tort pyszny i na zdjęciu rewelacyjnie się prezentuje :-)

Elvis żyje, Marylin Monroe żyje, ale Prosiaczek to już na bank nie żyje!
Mój drink nazywał się "Czar teściowej", walił na glebę jak niejedna teściowa :-)




I poprawiny, na które poszła z nami Michaśka. Co prawda przespała większość imprezy, ale zdążyła zrobić rundkę po sali z jakimś wujkiem, którego wytargała za brodę i wąsy, pouśmiechać się do wszystkich po kolei i generalnie zrobić furorę :-)
Wiozę się pomału! Jak Cleo i Donatan - ciocia mi puszczała taką piosenkę.
I inne piosenki na tym dziwnym urządzeniu, które wygrzebała ze swojej magicznej szuflady pod telewizorem. Jak tylko będę umiała sama chodzić to zaraz zajrzę do tej szuflady bo tam mnóstwo skarbów widziałam godnych uwagi :-)
Krzesełko z Ikei sprawuje się idealnie! Lubie w nim jeść moje zupki, które gotuje mi mama a babcia hoduje warzywka.



Lubię też zbierać grzyby - u nas w lesie jest ich mnóstwo!


Ogniska lubię i ogórki kiszone (to się przekonałam na ostatnim ognisku)!
Na barana lubię siedzieć :-)

Pić flaszkę pod szopką i Atosa też lubię :-)

Tu oglądałam z ciocią ważki na malinach. Co one robiły??






I bardzo lubię czytać gazety. Szczególnie mnie interesują reklamy nowych kolekcji ubrań i butów. Tata! Jak mnie tu czytasz na cioci blogu to ja Ci mówię - Wracaj! Bo mam kilka fajnych łaszków upatrzonych! Ojoj! Trochę się ta gazeta porwała. Widocznie zbyt intensywnie czytałam :-)

Selfie cioci Ani na koniec, a co! Ciocia Mirka powiedziała, że fajne dziewczyny jesteśmy i pięknie wyglądamy. Ja też już niedługo nauczę się cykać sobie fotki bo bardzo mnie interesują telefony :-)













środa, 17 września 2014

Michaśka in the big city! :-)

Jestem, jestem! Przyjechałam z mamą do cioci :-)

Świrujemy sobie :-) No chodź ciocia tu bliżej do mnie!
TU ma stać mój obiadek! Ale już!
No będzie czy nie będzie?
O! Idzie obiadek :-) Byłam w Ikei i siedziałam w ich krzesełku. Tak mi się ono spodobało, że mama kupiła mi takie krzesełko do domu. Teraz będę siedzieć przy stole jak wszyscy a nie gdzieś z boku w jakimś bujaczku. Phi! Za duża jestem na bujaczki :-)
I kąpałam się w dużej wannie :-)
A jak już się wykąpałam i poszłam spać w swoim turystycznym łóżeczku, to ciekawe co mama z ciocią tam robiły. Hmmm...
Zawsze rano oglądałam sobie bajeczki na tablecie :-)
Tu już byłam gotowa do wyjścia, bo my sobie codziennie gdzieś wychodziłyśmy :-)

A jak poszłyśmy do centrum handlowego to tam była taka fajowa, kolorowa fontanna! Tak się zapatrzyłam na światełka i wodę, że mama z ciocią zdążyły wypić kawę :-)
Jak mama przymierzała sukienki to czekałyśmy z ciocią, a potem się zachwycałyśmy jak pięknie ta mama wyglądała!
A po powrocie do domu znowu sobie świrowałyśmy :-)
Taaaaka zmęczona już byłam po tych wszystkich wrażeniach :-)

Ale super wyjazd to był! :-)













niedziela, 7 września 2014

Lovely Sunday





Ponieważ mój sunday morning rzeczywiście był easy postanowiłam jakoś produktywnie spędzić resztę dnia.

O 7.20 rano Niedźwiednik jeszcze lekko zamglony i zaspany...





Ale zaraz wyszło piękne słonko.
Na śniadanie - kanapka z jajkiem, łososiem i obowiązkowo koperkiem - pyyyszniaste :-)




A zaraz po tym smażing - plażing, bo lato powróciło do Gdańska.





Po powrocie zupa ogórkowa z ostatniego, zeszłorocznego słoika ogórków od mamy...




A później pranie, sprzątanie gotowanie, góra prasowania i takie tam. No i przymiarka kiecki na wesele za 2 tygodnie





A na koniec dnia zrobiłam sobie szałowe pazury, a co se będę żałować :-)





:-)