piątek, 22 lutego 2013

Pieski

"Raz do psa, co mieszkał w budzie, 
trzy psy przyszły na odludzie. 
Bo powzięły w jednej chwili 
myśl, by życie mu umilić" 
(M. Brykczyński)

Dziś 22 lutego - zacne święto - psie urodziny. Atosek kończy 2 lata. Przychodzimy więc do niego życzymy mu zawsze pełnej michy, długich spacerków i ludzi, którzy zechcą się z nim przywitać :-)

A poniżej - Argo - najbardziej fotogeniczny pies na świecie!

Muszę też wspomnieć o Aronie. Ten z kolei w ogóle nie był fotogeniczny, ale za to bardzo kochany :-)
I wszyscy na "A" :-)




sobota, 16 lutego 2013

Lekarze naprawdę leczą?

Jak pewnie niektórym już wiadomo - jestem chora.

Nie byłam w piątek w pracy. Po prostu ścięło mnie z nóg. Jak wstałam to jeszcze myślałam, że jakoś się przemęczę w robocie ten ostatni dzień przed weekendem, ale po kwadransie już wiedziałam, że ja się tego dnia nie nadaję do niczego.

Udało mi się umówić na wizytę do mojej nowej lekarki rodzinnej, a raczej osobistej, bo co ja niby za "rodzina" jestem. Ale jak zwał, tak zwał. Mając na uwadze metody leczenia naszej znachorki z Dobrzycy liczyłam na miniwykładzik o Radiu Maryja i zwolnienie co najmniej do środy. A tymczasem...

Pani doktor, niewiele starsza ode mnie, bardzo rozsądna, rzeczowa i mająca chęć mnie wyleczyć, podała diagnozę - wirus, i... nie dała mi zwolnienia! Aaaaaaaaaaaa!

Siedzę więc w falowcu i rzeczywiście próbuję się wyleczyć (też mi służba zdrowia!).

I to z kim siedzę? Z wojowniczym żółwiem ninja!
(Kto pamięta tę bajkę ręka w górę! )

 Ale... osobnik ze zdjęcia, znany Wam wszystkim jako Grzesiek, pójdzie sobie jutro do pracy. Ja z kolei czuję się rzeczywiście lepiej (czyżby ta lekarka mnie wyleczyła??) więc pokażę kolejną, z moich zabaweczek:

:-*

niedziela, 10 lutego 2013

My new babies!

Celowo tytuł napisałam po angielsku bo:

Po pierwsze - moim nowym postanowieniem "śródrocznym" jest zajrzeć do swoich starych książek z angielskiego. Dawno nie używałam języka i nawet nie potrafię ocenić sama siebie na jakim jestem poziomie.

Po drugie - jedno z moich nowych cudeniek ma menu po angielsku. A jest to...



Leżał sobie na półce taki bezpański to go przygarnęłam. A co! Ale już mogę powiedzieć Tacie, że bardzo mu za niego dziękuję. Bo coś czuję, że się zaprzyjaźnimy. Na pewno nie tak bardzo jak z Tabem, bo jego kocham miłością przeogromną, ale Jeżynka też ma szanse :-)

Podzwonimy, zobaczymy :-)

Drugim nabytkiem dzisiejszego dnia jest myszka do komputera.
To z kolei dzięki uprzejmości Grzegorza. Kupił dla siebie (a jakże!) ale potem stwierdził, że mu ścięgna w dłoni (!!!) źle się układają :-) I bardzo dobrze, widocznie moje dłonie są bardziej wymiarowe :-)