środa, 17 sierpnia 2016

Post remontowo-budowlany :-)


Tu jeszcze z daleka, jeszcze przed odbiorem, jeszcze się czaję :-) Mieszkanie odbierałam 28 czerwca i przez ostatni tydzień jeździłam tam prawie codziennie - żeby sobie popatrzeć chociaż.
Pierwszy dzień posiadania mieszkania i pierwsze, na razie drobne zakupy. Codziennie dokupowałam coś. Poza dużymi zakupami, z listą od pana fachowca, trzeba też było kupić milion pierdół. Okazywały się zwykle mniej lub bardziej potrzebne ale jednak.
Klatki schodowe fajnie urządzone. Póki co fajnie - bo wszystko jest nowe i czyste. Najbardziej mnie cieszy to, że są tam wielkie lustra. Póki co nie mam dużego lustra w domu więc to na klatce schodowej bardzo się przydaje :-)
Od początku mi się średnio podobał pomysł ze zbiornikiem retencyjnym na podwórku, no ale... cóż poradzić... Jak go zagospodarują to może być całkiem ładnie.
15 lipca 2016 r. - mały rów przemienił się w jedno wielkie bajoro... Na szczęście moje mieszkanie jest z drugiej strony budynku i nie musiałam wąchać smrodu bagna kiedy to wysychało. I już wiem, dlaczego w budynku nie ma piwnic na poziomie minus 1.


Na początku całe mieszkanie zyskało idealnie równe ściany i sufity. Kiedy przebrzydły biały pył opadł pojawił się kolor na ścianach i panele. No i kafelki w aneksie kuchennym. Po tym już wszystko wyglądało całkiem nieźle, prawie do zamieszkania :-)

Na łazienkę trzeba było trochę poczekać ale warto było bo wyszła przepięknie :-)
Pierwsze selfie w nowym lustrze, obowiązkowo :-)
Bałagan na środku ale już widać światełko w tunelu, czyli chyba wszystkie większe zakupy zrobione.


No i nareszcie się doczekałam na montaż kuchni! Strasznie długo to trwało, a wszystko przez promocję na kuchnię i sprzęty kuchenne. Chyba dużo osób chciało z niej skorzystać, nie tylko ja... No ale wyszła super :-) Brawo Ikea za promocję - można powiedzieć, że dzięki niej za darmo dostałam stół i 3 krzesła, ale je pokażę później.

A jak się wstawiło lodówkę, trochę naczyń i dodatków to już w ogóle można mieszkać. Na zdjęciu jest jeszcze nieszczęsny okap, z którym rozstałam się następnego dnia i za który do dziś nie dostałam zwrotu pieniędzy. Nie polecam kupowania czegokolwiek przez stronę Media Markt. Teraz muszę się z nimi użerać :-(
W życiu nie miałam takiej wielkiej szafy tylko dla siebie!!! :-) Cuuuudowna!
Pierwszy wieczór na nowym mieszkanku, spędzony na rozpakowywaniu i układaniu, ale jaki przyjemny :-)

A tu już detale. Zasłonki, które są piękne, ale trochę ich za mało. No trudno, dokupię roletę i będzie gites, moja wina jakby nie patrzeć. Wyglądają bardzo ładnie i są ładnie uszyte - Dekorię polecam jak najbardziej.

Na pewno z czasem pokażę więcej szczegółów. Z czasem jak wszystko do końca urządzę :-)









sobota, 13 sierpnia 2016

Michaśka in the city #3

Kiedy pisałam ostatniego posta byłam święcie przekonana, że kolejne będą o tematyce remontowo-budowlanej. A tu dupa! Przed odbiorem mieszkania wiedziałam, że czeka mnie sporo spraw, ale chyba nie podejrzewałam, że aż tyle.

Sprawy remontowo-budowlane są obfotografowane, sfilmowane i czekają na skatalogowanie, obróbkę i chyba uprawomocnienie. Kiedyś tu trafią. Najpierw trafi Michalinka, bo już po raz trzeci odwiedziła ciotkę w Gdańsku. Po raz pierwszy we własnym mieszkaniu :-)

Pierwsze co zrobiłyśmy po przyjeździe to zabrałyśmy się za montaż łóżka. Strasznie byłam pewna siebie bo myślałam, że sama dam radę je skręcić. Dobrze, że dziewczyny przyjechały i mi pomogły. Gdyby nie Kasia do dzisiaj spałabym na pomarańczowym materacyku. W nagrodę to one pierwsze spały na nowym łóżku.
Materacyk służył nam jednak dalej. Na przykład do wypoczynku z lalą przy boku i oglądania bajek :-)
W nagrodę pojechałyśmy do ZOO w Oliwie. Słoń robił wrażenie i chętnie się prezentował.
Nawet długaśna kolejka do kas nas nie odstraszyła.
Przerwa na kanapeczkę.
Oglądamy zwierzaki.
Chyba jedyne pozowane zdjęcie. Michasia pozuje całą sekundę i nie zawsze zdąży się uchwycić ten moment :-)

Z reguły trzeba robić zdjęcie sposobem :-)


Małe ZOO i karmienie kóz to była świetna zabawa :-)



Zawsze jak gdzieś się ruszam z Michaliną to odkrywam miejsca, o istnieniu których nie miałam pojęcia :-)
Gotujemy obiadek. Oczywiście wszystkiego trzeba też spróbować :-)

Mam nadzieję, że dziewczyny przyjadą też za rok. A może dziewczyny i chłopaki? :-)