poniedziałek, 21 grudnia 2015

Dobra pora i dobry czas czyli dziwny grudzień :-)


Witam Was dzisiaj zdjęciem z nogą na pierwszym planie. Tak dziwnie. Ale czemu nie? Skoro cały ten grudzień taki dziwny jest. Strasznie szybko nadszedł i rozpieszcza nas temperaturą około 10 stopni.

Jak dla mnie rozpieszcza... niedźwiedziom polarnym ponoć gorąco...




Nam nie było gorąco. Na zabawę, wspólne śniadanko i dbanie o włosy zawsze jest dobra pora :-)
I na spacerki, też jest dobra pora. Oraz temperatura.

Na szycie kreacji karnawałowej też musi być czas.

Na jazdę wirtualną wyścigówką :-)
Siedzenie na kanapie...



Wspólny spacer po Gdyni...

Samojebkę w windzie :-)

Piwo i meeeegaśną kolację :-) Kolacja już się nie załapała na zdjęcie bo z wrażenia pożarliśmy wszystko :-)
Na przygotowania do świąt też już nadszedł czas. W pracy jak co roku - kartki świąteczne.


Mikołaj już był :-)

Wszystkim życzę Wesołych Świąt i do zobaczenia w przyszłym roku!








niedziela, 29 listopada 2015

Dupa z tyłu i jesienna deprecha



Ależ się stresuję. Jutro ważny dzień. Nieee, nie Andrzejki :-) Inny, ważniejszy. Zainteresowani wiedzą o co chodzi. Jeden papierek już mam, drugi dostanę. Mam nadzieję...

Bo działają. Więc i mi pora działać :-)
Co to się w tym listopadzie działo? Ano nic! Dupa z tyłu i jesienna deprecha. Pewno dlatego, że dawno Michasi nie widziałam...
Tutaj tak grzecznie na babcie czeka u lekarza :-) Przy okazji konsumuje śniadanie.
I zakupy z babcią robi w Sano.
W nagrodę był lizak :-)

A tu moja dzielna pomocnica Julka, podczas durnego targu. Więcej nie idę. Chyba, że jako kupujący!


Ale zdarzają się też pozytywne akcenty :-) Ruda z kanału CoZaSzycie była w Gdańsku. Kupiłam jej książkę i poleciałam na spotkanie. Przemiła babka :-)









piątek, 30 października 2015

Byle...

No i kończy nam się kolejny miesiąc. Ja go kończę w towarzystwie mojej nowej koleżanki - grypy. I w ogóle nie mam na nic siły. No ale tak to już bywa jesienią. Zrobiłam takiego pięknego jeżyka ze starej książki. Byle się nie znalazł jakiś "obrońca praw książek", bo i takie przypadki się zdarzały, który by stwierdził, że to profanacja i napisał na mnie skargę.
Na szczęście już jest piątek. Byle wytrzymać do 15.30. Byle wytrzymać za kierownicą. Byle wytrzymać na cmentarzach. Byle w ogóle wytrzymać i nie dać się grypie...
Byle podjąć słuszną decyzję. Byle podjąć jakąkolwiek...




Byle dojechać do Michaśki z gorączkowym czołem w rozgorączkowanym tłumie...

Byle nauczyć się równo wszywać zamki bo póki co to moja zmora...

Nawet na zdjęciach niewyraźnie wyglądam. Byle pokonać grypę...
Fajowe balony na promocję win w Eclerc. Nawet sobie jakieś kupiłam. Ale co z tego, skoro zapomniałam, że mam zepsuty otwieracz. Byle już nie zapominać o ważnych rzeczach :-)

A tu strasznie stylowy kapelusik. Takie byle co, a cieszy :-P








niedziela, 27 września 2015

Wrześniowe migawki

Hej, hej :-)

Już niedługo koniec września. Pewnie już nic więcej w tym miesiącu się nie wydarzy, więc stwierdziłam, że już pokażę wrześniowe migawki. W tym miesiącu udało się pojechać do Dobrzycy aż 2 razy :-) Podczas jednej z podróży kilka razy w radiu reklamowali cośtam z McDonalds, więc nie wytrzymałam :-)

Atosek... on nadal nie wiem, że jest psem... Może już pora powiedzieć mu, że jest adoptowany? Powinien siedzieć jak pies a nie siadać na tyłku na schodku :-)
Ale się przysiadłam.
Razem z tatą się przysedliśmy. Jeszcze Atosowi o niczym nie powiedzieliśmy :-P Póki co u nas w domu jest tylko jeden pies - durna Era.

Robimy z mamą ciasto. Ze śliwkami mi się zachciało. Podobno słabo wyrabiałam i za dużo przy tym gadałam, a do tego się dziwiłam, więc nie miało prawa wyrosnąć. Według teorii mamy.

Na szczęście się pomyliła :-)
Malinki... hmmm... uwielbiam :-)
Mama dostała wyróżnienie w konkursie na ogródek. Niestety, spóźniliśmy się na ogłoszenie wyników.

W tak zwanym międzyczasie wyciągnęłam z szafy swoją maszynę o imieniu Weronika i poczyniłam takie oto poduchy dla Katarzyny.
Całkiem tam pasują takie "drewniane" poszewki :-)
Poczyniłam też taki wkład do wózka dla lalki. Wcześniejszy pogryzła Era. Niestety, nikt mi nie powiedział, że pasy bezpieczeństwa są aż tak istotne i zaraz w pierwszy dzień, jak Michalina poszła spać, ciotka musiała wyciągać maszynę i dorabiać te nieszczęsne pasy :-)

Michasia poplamiła jakąś koszulkę. Też pomysł, żeby karmić dziecko, ubrane w białą bluzeczkę, sosem pomidorowym :-) Masz matka za swoje :-) Ale co to dla cioci...


 Na plamach powstał Kubuś Puchatek, zapatrzony na spadające listki. W sam raz na jesień!
A tu na modelce koszulka z kolekcji Fall/ Winter 2016 :-)
Michalinka przyjmuje gości w swoim domku w ogrodzie. Lenka wpadła na pogaduchy :-)
Babcia Henia wyczaiła w Sano superzabawkę - zestaw kuchenny. Są garnki, patelnia, czajnik, sztućce, filiżanki i talerze... od razu mówiłam, że dziadek będzie pierwszym gościem na herbatce. Ależ ten dziadek wyzywał, jak po godzinie wiszenia nad małym, różowym stolikiem nadal nie mógł sobie iść na piwo do garażu :-P

Z dziadkiem w ogóle jest najfajniej :-) Dziadek, pieski i lala i nic więcej do szczęścia nie potrzeba :-)
A tu link do tych dwóch filmików. Inaczej się nie dało. Przynajmniej ja nie umiem :-/
https://www.youtube.com/watch?v=zjgJ6icAric&feature=youtu.be