poniedziałek, 8 lipca 2013

Gołąb rekonwalescent

Zapomniałam chyba napisać o psim polowaniu na gołębia.

Jakiś czas temu Atos upolował gołębia. Nie zamordował go co prawda - poszarpał pióra, chyba złamał skrzydło... Mama mu nie pozwoliła dokończyć dzieła zniszczenia rozganiając towarzystwo. Ale gołąb gdzieś się schował...

Na drugi dzień też gołębia nie było widać, więc mama pojechała do miasta. Jak wróciła po kilku godzinach gołębia nadal nie było, więc uznała, że był na tyle mądry, żeby uciec naszym durnym psom.

Około 18.00, jak wiadomo, nadchodzi pora psiej kolacji. Atosek dostał michę w domu, Oskar jada na wybiegu. Więc mama poszła na wybieg, schyla się, żeby postawić Oskarowi jedzenie przed budą a tam... ranny gołąb w budzie siedzi!

Ledwo uszła z życiem i szczęśliwie nie dostała zawału. Oskar chyba odebrał Atosowi jego zabawkę i ją sobie schował na później (dobrze wiedział, że Atos nie wlezie mu do budy bo się go boi).

No tak... ale przecież nie można pozwolić, żeby ten gołąb tam zdechł albo żeby kundle go zamęczyły.

Na szczęście na to wszystko przyszła pani Zosia. Wymyśliły z mamą, że zapakują gołębia do pudełka i ona zabierze go na rekonwalescencję w klatce po królikach.

Dobrze zrobiły bo gołąb przeżył. Zagoiło mu się skrzydło i nawet trochę ciała nabrał na kurzej paszy :-)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz